Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Deadpool & Wolverine (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Repertuar Kina "Sokół" w Tucholi: SIERPIEŃ 2024
Najgłośniejsza premiera tego lata, film, który rozbił bank, co nie jest aż taką oczywistością, zważywszy, że mamy do czynienia z najwyższą kategorią wiekową. Kino bohaterskie o dwóch ikonicznych postaciach, które za sobą nie przepadają, ale muszą zewrzeć szeregi, bo oczywiście trzeba uratować świat.
Jest tu aż pięciu scenarzystów i żaden z nich nie wpadł na to, by napisać jakąś fabułę. Gdyby się nad tym chwilę zastanowić, to łatwo dojść do wniosku, że scenariusz to zbiór epizodów od czapy, które nie za bardzo składają się w całość. Sęk w tym, że do czasu wyjścia z kina nie dostajemy ani chwili na myślenie. Akcja nie zwalnia nawet na sekundę, ilość krwi na ekranie przebija tylko liczba niewybrednych żartów. Do tego latające wnętrzności, słynne przeboje w tle i ogólny narracyjny chaos.
Nie ma sensu dogłębnie recenzować ten film, bo wątpię, by ktokolwiek trafił na salę kinową przypadkiem. Albo dobrze bawiłeś się na poprzednich „Deadpoolach”, idziesz z pełną świadomością na kolejny i dostajesz dokładnie to, czego się spodziewasz, albo omijasz kino szerokim łukiem. Bo ten film nie bierze jeńców i większość rzucanych w nim kawałów ląduje poniżej pasa.
Znawcy materiału wiedzą doskonale, że sam Deadpool ma też swoją łagodną stronę, którą niestety w tej części trochę zaniedbano. Pod tym względem o wiele lepiej wypada Wolverine. Zresztą uwielbiam Hugh Jackmana w tej roli. Jak dla mnie może spokojnie ją grać przez kolejne dwadzieścia lat. W ogóle najmocniejszym punktem tej produkcji są aktorzy. Bardzo podobała mi się Emma Corrin w roli niebezpiecznej Cassandry Novej. Ma niewiele czasu ekranowego, ale daje z siebie wszystko. Jeszcze trudniejsze zadanie miał Matthew Macfadyen w roli szeregowego wydawałoby się managera, który jednak wspaniale bawi się swoją rolą. Do tego dochodzi kilka fantastycznych i nieoczekiwanych występów gościnnych gwiazd, które znalazły nawet swoje uzasadnienie w fabule, jakkolwiek wątła by ona nie była.
Podczas seansu bawiłam się dobrze, mimo wielu niedociągnięć, których nie da się nie zauważyć. Film nie wygląda optymalnie, sceny wydają się być wręcz wyprane z kolorów. Czasami chciałoby się też przykręcić nieco tempo i dać moment wytchnienia, bo od rzucanych maszynowo żartów może rozboleć głowa. Poza tym to po prostu „Deadpool” jakiego dobrze znamy i dopóki będą wychodzić kolejne filmy z jego udziałem, będziemy wracać do kin.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Shawn Levy
Ocena: 6/10